Na początku lipca 2025 roku Polska ogłosiła tymczasowy powrót kontroli granicznych na odcinkach granicznych z Niemcami i Litwą. Choć formalnie jesteśmy członkiem strefy Schengen – która zakłada swobodny przepływ osób bez granicznych barier – obecna sytuacja pokazuje, że zasada ta bywa elastycznie interpretowana. Polska nie jest zresztą wyjątkiem – lista państw czasowo zawieszających pełną otwartość granic stale się wydłuża.

Zgodnie z rozporządzeniem z dnia 3 lipca, kontrole mają potrwać do 5 sierpnia, ale zastrzeżono możliwość ich przedłużenia. Działania obejmują 12 przejść drogowych na granicy z Niemcami oraz 2 na granicy z Litwą. Dodatkowo kontrole mogą pojawić się na mniejszych przejściach lokalnych, co zwiększa nieprzewidywalność sytuacji, zwłaszcza dla kierowców zawodowych.

Kontekst polityczny

Kodeks graniczny Schengen dopuszcza przywracanie kontroli w nadzwyczajnych sytuacjach, jednak mechanizm ten jest ograniczony czasowo: początkowo do 6 miesięcy, z możliwością przedłużenia do dwóch lat. W teorii to tyle. W praktyce granice są kontrolowane znacznie dłużej. Przykładem może być granica austriacko-niemiecka, na której kontrole trwają nieprzerwanie od 2015 roku – rozpoczęły się w odpowiedzi na kryzys migracyjny i nie zostały zniesione do dziś. Podobną ścieżką zdaje się iść Polska.

Dlaczego Polska zdecydowała się na ten krok?

Oficjalnym powodem przywrócenia kontroli jest nasilająca się presja migracyjna. Władze wskazują, że wybudowana bariera na granicy z Białorusią znacząco ograniczyła nielegalne przekroczenia tej granicy – tylko 5% takich prób dotyczy obszaru z zaporą. Jednocześnie zmieniły się szlaki migracyjne – migranci wybierają teraz łatwiejsze trasy przez Litwę i Łotwę, by następnie próbować wjazdu do Polski i dalej do Europy Zachodniej. Na zachodniej granicy sytuacja jest bardziej złożona. Niemcy od 2023 roku regularnie przedłużają kontrole po swojej stronie, co miało wpływ także na polską stronę. Obecne działania Polski mają być formą odpowiedzi – ale też próbą uporządkowania ruchu migracyjnego i zabezpieczenia interesów kraju.

Readmisje

Ważnym i zarazem kontrowersyjnym aspektem jest kwestia tzw. „readmisji”. Zgodnie z rozporządzeniem Dublin III, cudzoziemiec ubiegający się o ochronę międzynarodową powinien być przyjęty przez pierwsze państwo UE, do którego dotarł. Jeśli więc przybył do Niemiec przez Polskę – może być przekazany z powrotem. Teoretycznie procedura zakłada oficjalne wnioski i przekazania z udziałem Straży Granicznej. W praktyce jednak pojawiają się doniesienia o omijaniu formalności – cudzoziemcy są po prostu odstawiani przez niemiecką policję na polską stronę bez żadnego protokołu. Dodatkowo, nie ma jednoznacznych danych co do skali zjawiska. Statystyki są niepełne lub nieujawniane, a w przestrzeni medialnej krąży wiele niepotwierdzonych informacji, co pogłębia chaos informacyjny i nieufność opinii publicznej.

Co to oznacza dla branży transportowej?

Największe obawy dotyczą oczywiście przewoźników i firm transportowych. Każde przywrócenie kontroli na granicach generuje ryzyko opóźnień i kosztów. Do dotychczasowych utrudnień na granicy niemieckiej mogą teraz dołączyć te po stronie polskiej. Co to oznacza w praktyce?

  • Opóźnienia – przestoje, które mogą przesunąć dostawę nawet o jeden dzień.
  • Dodatkowe koszty – paliwo, czas pracy kierowców, nieefektywne wykorzystanie pojazdów.
  • Ryzyko kar umownych – firmy pracujące w systemie just-in-time nie mogą sobie pozwolić na opóźnienia.

Według zapewnień– kontrole mają dotyczyć głównie pojazdów osobowych, zwłaszcza busów z ciemnymi szybami i zabudowaną przestrzenią. Jednak w rzeczywistości pojazdy ciężarowe nie są wyłączone z przepisów, a infrastruktura przy granicach nie została dostosowana do sprawnego obsługiwania tirów.

Co czeka kierowców w najbliższych tygodniach?

Zapowiedziano, że nie wrócą szlabany, a kontrole będą miały charakter wyrywkowy. W miarę możliwości pojazdy mają być kierowane do sprawdzenia na parkingach lub wyznaczonych placach poza jezdnią. Jednak w praktyce nie można wykluczyć zwężeń, ograniczeń prędkości czy tworzenia się „rękawów” spowalniających ruch.

Jeśli kontrole zostaną przeprowadzone sprawnie i z rozsądkiem – wpływ na transport może być umiarkowany. Jeśli jednak zabraknie koordynacji, a działania będą chaotyczne, przewoźnicy mogą zmierzyć się z kolejnym źródłem stresu i strat na jednym z najważniejszych szlaków europejskich.

Powrót kontroli granicznych to sygnał, że zasady Schengen są dziś mocno poddawane próbie. Dla branży transportowej liczy się przede wszystkim przewidywalność – a jej obecnie brakuje. Władze powinny zadbać o maksymalną przejrzystość i skuteczność działań, minimalizując negatywne skutki dla gospodarki.

Na razie pozostaje śledzić rozwój sytuacji.

Dodaj komentarz

Koszyk
Przewiń do góry