CplusE #124 – AED Automatyczny defibrylator zewnętrzny

Witajcie! Wracamy z naszą wakacyjną serią tematyczną o pierwszej pomocy, którą – jako kanał dla kierowców zawodowych – chcemy dorzucić nasze trzy grosze do poprawienia bezpieczeństwa na drogach, ale nie tylko tam. Serio, te kilka minut spędzonych teraz na YouTube może kiedyś uratować komuś życie.

Informacje ogólne

Cześć. Dzisiaj temat wyjątkowo ważny, bo powiemy o stosowaniu automatycznych defibrylatorów zewnętrznych w trakcie udzielania pierwszej pomocy. Uzupełnienie resuscytacji krążeniowo oddechowej – którą pokazaliśmy poprzednio w tej serii – o wykorzystanie AED, zwiększa szanse na przeżycie osoby poszkodowanej do nawet 75%. Bez defibrylatora dużo niższa.

Ten sprzęt robi gigantyczną różnicę, niezależnie od marki. Choć automatyczne defibrylatory mogą różnić się wyglądem i funkcjami dodatkowymi, to zasada i cel działania we wszystkich są takie same. Analiza stanu pacjenta, defibrylacja i asystowanie osobom udzielającym pomocy.

Wspomniane 75% szans na przeżycie zależy od szeregu, następujących po sobie czynników, ogniw tzw. łańcucha przeżycia, którego AED jest nieodłączną częścią.W jego skład wchodzą wczesne rozpoznanie i wezwanie pomocy. Niezwłoczne rozpoczęcie resuscytacji krążeniowo oddechowej, które kupi czas poszkodowanemu do przyjechania karetki. Wspomniana wczesna defibrylacja, dzięki której możemy przywrócić akcję serca. I na koniec – po przetransportowaniu poszkodowanego karetką do szpitala – opieka poresuscytacyjna, która postawi go na nogi.

Co tak naprawdę robi tego typu defibrylator? Dzięki wbudowanemu komputerowi analizuje stan pacjenta i – jeśli oceni, że to konieczne – stosuje impuls elektryczny o odpowiednim napięciu, który ma szansę zatrzymać zagrażające życiu migotanie komór.

Mówiąc prościej, resetuje wariujące serce, byśmy mogli skuteczniej walczyć o życie wykonując RKO. Teraz pokażemy wam, jak wykorzystać go w praktyce.

Pierwsza pomoc z AED

W naszej przykładowej sytuacji mamy osobę, która zasłabła na magazynie. Leży i nie reaguje, a po udrożnieniu dróg oddechowych oceniliśmy, że nie oddycha. Jak widzicie, natychmiast rozpocząłem reanimację.

W tym czasie inna osoba dzwoni na numer alarmowy i biegnie po AED. Dzięki temu, że jest nas dwoje ja mogę cały czas wykonywać resuscytację. Adam, wiedząc, że defibrylator jest w pobliżu, musi szybko do niego dotrzeć, wrócić z nim do mnie i rozłożyć cały sprzęt.

Trzeba się spieszyć, bo jeśli użyjemy AED w ciągu pięciu minut od zatrzymania akcji serca, to poszkodowany będzie miał bardzo wysokie szanse na przeżycie. Z każdą kolejną minutą te szanse spadają o 12%.

Mamy sprzęt. Teraz trzeba go szybko rozłożyć. W zestawie jest samo urządzenie, szczelnie zamknięta elektroda, rękawiczki, ustnik do prowadzenia oddechu zastępczego, nożyczki do rozcinania ubrań, gazik do przetarcia klatki piersiowej i maszynka do golenia.

Elektrody muszą ściśle przylegać, dlatego gdy skóra jest mokra – wycieramy ja gazikiem, a kiedy jest na niej dużo włosów – trzeba ją ogolić. 

Urządzenie spokojnym głosem instruuje nas po kolei, co mamy zrobić. Prosi nas o przygotowanie elektrod i odsłonięcie klatki piersiowej.

Teraz trzeba umieścić elektrody w odpowiednim miejscu. Łatwo zorientować się, gdzie, bo jest to przedstawione na bardzo wymownych rysunkach. Pozycja jest również wyświetlana na ekranie defibrylatora.

Na czas zakładania elektrod muszę przerwać resuscytację, bo ten model AED ma tu pośrodku dodatkowy czujnik, o którym powiem za chwilę. W innych defibrylatorach nie przerywamy RKO.

Kiedy elektrody są na swoim miejscu AED przejmie kontrolę nad sytuacją. Zacznie od analizy, w trakcie której nie możemy dotykać pacjenta.

Kontakt z pacjentem w tym momencie zakłóciłby analizę czynności serca, a jest ona kluczowa, by AED rozpoznał prawidłowo, czy defibrylacja będzie potrzebna. Nie mamy najmniejszego wpływu na jego działanie.

Wszystko jest tu zaprogramowane i zautomatyzowane. Naszym głównym zadaniem jest dobre przyklejenie elektrod i szybkie wykonywanie poleceń urządzenia.

Kiedy zastosowanie impulsu elektrycznego jest konieczne, AED da nam to wyraźnie do zrozumienia. Ten model jest półautomatyczny, więc wyładowanie elektryczne nastąpi dopiero, gdy wciśniemy migający przycisk.

Po zaaplikowaniu impulsu wracamy do RKO. Trzeba uciskać mocno i odpowiednio głęboko. Jest to męczące, ale tu rozgrywa się walka o życie, która przebiega w rytmie narzucanym przez metronom urządzenia.

Ten model automatycznego defibrylatora daje nam do dyspozycji dodatkowo czujnik głębokości ucisków, który sprawia, że udzielana przez nas pomoc jest jeszcze bardziej skuteczna. Wystarczy, że z siłą uciskania będziemy mieścili się w tym zakresie.

Po dwóch minutach AED ponownie przeprowadza analizę, która ma na celu ustalenie czy potrzebny będzie kolejny impuls. To dobry moment, żebyśmy znaleźli dla siebie zmiennika, jeśli czujemy się zmęczeni.

Tym razem impuls elektryczny nie będzie konieczny. Wracamy do resuscytacji i prowadzimy ją aż do przyjazdu pogotowia lub do powrotu przytomności u osoby, której staramy się pomóc. Co dwie minuty urządzenie będzie powtarzało analizę.

Informacje dodatkowe

Z defibrylatorów automatycznych można korzystać także przy pierwszej pomocy udzielanej dzieciom. W większości modeli, u osób poniżej 25 kg, stosuje się inny zestaw elektrod, ale tutaj wykorzystujemy ten sam.

Montuje się go jednak inaczej. Trzeba też włączyć tryb pediatryczny, który zmniejszy siłę impulsu elektrycznego.

Jak sami widzicie, to urządzenie jest bardzo proste w użyciu. W zasadzie prowadzi nas za rękę, by niesiona pomoc była jak najbardziej efektywna. Badania pokazują, że osoby nieprzeszkolone w używaniu AED wykonują wszystkie czynności prawidłowo. Robią to jedynie trochę wolniej od tych po szkoleniu.

Tak naprawdę przed użyciem automatycznego defibrylatora trzeba wiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze, musimy wiedzieć, gdzie jest. Po drugie, trzeba umieć go włączyć. Z tym ostatnim warunkiem problemu niema, pierwszy jednak stwarza pewne kłopoty.

Głównie dlatego, że choć liczba tych urządzeń zwiększa się, to jest ich nadal za mało. Tak naprawdę najłatwiej spotkać je w miastach, bo AED kupują urzędy i biurowce dużych przedsiębiorstw. Są też np. w każdym sklepie jednej z najpopularniejszych sieci marketów elektronicznych. Na trasie możecie spotkać je na niektórych MOP-ach, stacjach paliw lub w firmach – niestety częściej na zachodzie niż w Polsce.

Zazwyczaj boimy się tego, czego nie znamy, więc tym filmem chcemy oswoić społeczność kierowców zawodowych i pasjonatów transportu, z automatycznymi defibrylatorami. Pamiętajcie, że osobie, która nie oddycha nie możecie zaszkodzić. Szczególnie tym mega bezpiecznym i pełnym inteligentnej technologii urządzeniem.

Podsumowanie

Dobrze byłoby, gdybyście zorientowali się, gdzie w waszej okolicy zlokalizowane są urządzenia AED. Są specjalne aplikacje na telefon, które pokazują dokładne miejsca, gdzie znajdziecie te urządzenia. Dzięki temu, w razie nagłej konieczności ratowania komuś życia, będziecie wiedzieli, czy możecie wspomóc całą akcję wykorzystując automatyczny defibrylator. 

Myślę, że tutaj możemy postawić kropkę. 

Dzięki za dzisiaj, życzę szerokości z CplusE. Do zobaczenia.

Dodaj komentarz

Koszyk
Przewiń do góry