Witajcie! Zima dla branży transportowej to ciężka pora roku. Jest ciemno, zimno i – jak zwykle – daleko do domu. Warunki atmosferyczne dają w kość nie tylko kierowcom. Dostaje się również sprzętowi, w którym wykonujemy swoją pracę. Niesprawny i nieprzygotowany na zimę sprzęt może wiązać się z frustracją, opóźnieniami, ale przede wszystkim ze zmniejszeniem bezpieczeństwa na drogach.
Usterka ciągnika siodłowego boli podwójnie, kiedy na zewnątrz panuje mróz i sypie śnieg. Szczególnie źle jest, gdy problem ze sprzętem uniemożliwia dalszą jazdę albo dotyczy jakiegoś krytycznego systemu, jak choćby ogrzewanie postojowe. Można tego uniknąć, wystarczy się tylko odpowiednio przygotować.
Część z tych kluczowych przygotowań leży w gestii serwisów pojazdów ciężarowych. Niektóre kwestie są jednak w zasięgu kierowcy i to my możemy, a nawet powinniśmy o nie zadbać. Sprawa jest poważna, dlatego od razu zapowiadam, że jej omawianie podzielimy na dwa odcinki. Dzisiaj serwis, a za tydzień rzeczy, które przed zimą powinien ogarnąć kierowca.
Zapraszam na CplusE. Jedziemy z tematem!
Punktualność dostaw jest kluczowa dla firm transportowych i to zimą wcale się nie zmienia. Choć oczywiście żaden przewoźnik nie ma wpływu na warunki atmosferyczne i spowodowane nimi korki, to z całą pewnością może zadbać o niezawodność pojazdów, którymi przewozi towary swoich klientów. Dodatkowo cały czas trzeba pamiętać o kwestiach bezpieczeństwa, gwarantowanych m.in. przez sprawny sprzęt.
W ramach Grupy Omega Pilzno działają trzy autoryzowane serwisy pojazdów ciężarowych. Dzisiaj jesteśmy pod serwisem Volvo, ale mamy jeszcze autoryzowane placówki zajmujące się naprawą pojazdów MAN oraz Iveco Niedawno otworzyliśmy też Centrum Likwidacji Szkód w Lipinach, niedaleko Pilzna. Każdy z serwisów przed zimą działa na pełnych obrotach, żeby przygotować flotę Omegi do ciężkich warunków pogodowych.
Walczymy o utrzymanie niezawodności ciągnika siodłowego i naczepy, bo zimą jest ona szczególnie narażona.
Sam silny mróz może skutecznie unieruchomić ciągnik na kilka różnych sposobów. A zepsuta ciężarówka oznacza nie tylko problem z dostawą na czas, ale także to, że trzeba ratować człowieka, który utknął w kabinie, a wokół niego zima i śnieżyca.
Może wydawać się niektórym, że trochę przesadzam, ale jeśli ten odcinek ogląda ktoś, kto rzeczywiście utknął zimą w zepsutej ciężarówce, gdzieś pośrodku niczego, to na pewno się ze mną zgodzi. W każdym razie, lepiej zapobiegać niż leczyć, więc dzisiaj kilka ważnych przedzimowych przygotowań, o które powinien zadbać wasz serwis.
Zamarznięty intercooler powietrzny – serwis może temu zapobiec
W pojazdach wyposażonych w intercooler powietrzny częstą, zimową przypadłością jest nagły spadek mocy, dymienie na czarno z rury wydechowej albo nawet niespodziewany brak możliwości uruchomienia silnika. Problem nie dotyczy wszystkich marek i modeli ciągników siodłowych, bo niektóre mają mokre intercoolery, ale są takie, u których temat przewija się każdej zimy. Na czym to polega?
Chodzi o to, że poprzez różnicę temperatur wewnątrz chłodnicy intercoolera kondensuje się woda, która nie ma ujścia. Jeśli zgromadzi się jej tam na tyle dużo, że zamarzając lód zatka przepływ powietrza, to uruchomienie silnika nie będzie możliwe.
Może zdarzyć się też, że lód nie zablokuje przepływu, ale znacząco go ograniczy. Wtedy do silnika nie dostanie się odpowiednia ilość powietrza. Więcej na ten temat mówiliśmy w osobnym odcinku, link w karcie i w opisie.
W skrócie: czarny dym z rury oraz spadek mocy są właśnie efektem mniejszego udziału tlenu w mieszance, która po prostu gorzej się spala. A jak silnik nie odpala wcale, to przepływ jest zablokowany całkowicie. Jeśli coś takiego spotka nas w trasie, to mamy przechlapane i bez mobilnego serwisu się nie obędzie, no chyba, że nagle mróz zelżeje.
Uniknięcie tego problemu jest niezwykle proste. Wystarczy, że serwis przed sezonem zimowym odkręci śrubkę znajdującą się na dnie intercoolera i wypuści z niego nagromadzoną wodę. Producenci już wiedzą o tej przypadłości intercoolerów i fabrycznie implementują śrubki do upuszczania wody. Kiedyś jednak serwisy musiały same się przewiercić, bo innej opcji nie było.
Samo pozbywanie się wody z intercoolera trwa moment, ale kierowcy może oszczędzić sporo stresu. Nie mówiąc już o przewoźniku, który ma gwarancję, że jego zestaw będzie na czas, a przynajmniej na opóźnienie nie wpłynie zamarznięty zimą intercooler. Dodam, że czasem tej śrubki nie wkręca się z powrotem, bo spadek ciśnienia jest niewielki, a niezaślepiony otwór gwarantuje stały odpływ wody.
Akumulatory – serwis sprawdzi działanie i wymieni zużyte
Akumulatory to temat rzeka. Niezależnie od modelu i marki pojazdu ciężarowego, muszą być regularnie sprawdzane, a jakiekolwiek odstępstwa od normy – szczególnie przed zimą – muszą zaowocować wymianą na nową i sprawną baterię.
Zimą akumulatory są po prostu eksploatowane o wiele bardziej niż np. wiosną. Dłużej świecimy światło. Do tego działa webasto, lodówka, laptop, ładowarka do telefonu, telewizor i nie wiadomo co tam jeszcze mamy w kabinie. Skutek może być taki, że po pauzie nie odpalimy ciągnika, a to jest problem, szczególnie, jeśli nie ma nikogo obok, a my nie mamy kabli rozruchowych.
Wydolność akumulatorów obniża się, gdy jest zimno, więc na kłopoty z energią musimy być gotowi od pierwszych spadków temperatur, bo wtedy też zaczynamy grzać ogrzewaniem postojowym. Oczywiście ciągniki mają pewne zabezpieczenia, bo kiedy spada napięcie w akumulatorze, to np. odcinana jest lodówka, no ale to też nie jest idealne rozwiązanie dla kierowcy, który trzyma tam swoje jedzenie.
Napięcie akumulatora możemy sprawdzić z poziomu komputera pokładowego i, jeśli chcemy mieć odpowiednie wskazanie, trzeba robić to po odpoczynku dobowym, jeszcze przed odpaleniem silnika. Jeśli napięcie jest poniżej 24V, np. na poziomie 23,8V, to już wiadomo, że coś się dzieje i stan akumulatorów trzeba obserwować. Jeśli po kolejnym okresie jazdy i kolejnym odpoczynku dobowym przed uruchomieniem silnika napięcie będzie poniżej 24V, temat trzeba zgłosić w serwisie.
Tutaj wykonują testy obciążeniowe podejrzanych akumulatorów. Sprzęt ma utrzymać ponad 10V napięcia pod obciążeniem, przez określony czas. Jeśli napięcie spadnie, to znaczy, że akumulator jest niesprawny i tylko kwestią czasu jest, że nie odpali ciężarówki, a już szczególnie podczas zimowych mrozów. Wtedy nie ma rady, trzeba wymienić.
Warto też dodać, że racjonalne użytkowanie pojazdów zimą, pod względem właściwego gospodarowania zużyciem prądu, jest ważne, a kiedy mamy silne mrozy to kwestia wręcz kluczowa.
Pamiętajmy, że akumulatory są tam na zewnątrz, na mrozie i przetwornica 1500 wat użyta, by zasilić laptop i telefon, to może być trochę za dużo. Jeśli rano chcemy mieć pewność, że ciągnik odpali, to lepiej korzystać z ładowarek 12 lub 24V. Dobrą praktyką jest ładowanie sprzętu elektronicznego w trakcie jazdy.
Osuszacz powietrza – woda nie może w nim zamarznąć
Przy osuszaczu wraca kwestia wody zbierającej się w różnych zakamarkach pojazdu. Ta woda, zamarzając lub przedostając się gdzieś, gdzie nie powinna, może zrobić spustoszenie w układach ciężarówki i skutecznie ją unieruchomić.
Z osuszaczem sprawa jest dość prosta, bo sprawdza się go w zasadzie przy każdym przeglądzie ciągnika, ale przed zimą warto go dodatkowo zweryfikować pod kątem obecności wody.
Zamarznięta woda w układzie pneumatycznym może narobić wielu problemów. Dobrym przykładem jest zablokowanie zaworu odpowiedzialnego za pracę skrzyni biegów lub układu hamulcowego. Nie muszę chyba tłumaczyć, że z zablokowaną skrzynią nigdzie nie pojedziecie. Stąd serwis przed zimą i regularna wymiana filtrów osuszacza są niezbędne.
Kontrola płynu chłodniczego – nie może zamarznąć
Podobnym tematem jest kontrola jakości płynu chłodniczego. Czasem może zdarzyć się tak, że latem kierowca doleje jakiegoś bliżej nieokreślonego płynu lub wody do chłodnicy i zapomni o tym poinformować pracowników serwisu. No i to zimą może zaowocować problemem.
Jeśli temperatura zamarzania płynu w chłodnicy będzie za wysoka, to istnieje ryzyko uszkodzenia silnika lub układu chłodzenia. Zwyczajnie płyn w chłodnicy zgęstnieje albo nawet zamarznie, uniemożliwiając wymianę ciepła.
Dlatego przed zimą serwis musi sprawdzić temperaturę zamarzania płynu w chłodnicy i jeśli ta będzie zbyt wysoka, to dolewa się specjalny koncentrat. Wtedy nie będzie zaskoczenia w trasie, a o to przecież chodzi.
Woda w separatorze, odstojnikach paliwa i baku
Woda kondensacyjna to prawdziwa zmora dla ciągników siodłowych, szczególnie gdy pozwolimy, by gromadziła się w nieodpowiednich miejscach. Dotyczy to również układu paliwowego.
Woda może zbierać się w separatorze i odstojnikach paliwa, a także w zbiornikach, a przy dużych mrozach dzieje się to nawet szybciej. Procedury opróżniana wody z tych miejsc kierowca mógłby zrobić sam – no może z wyjątkiem baków – ale w Omedze Pilzno zajmuje się tym serwis.
Na koniec dodam jeszcze słowo o ogrzewaniu postojowym. Z uwagi na zabrudzenia w paliwie może być konieczna wymiana filtrów w webasto, dlatego warto by serwisy co jakiś czas to sprawdzały.
Podsumowanie
Tutaj stawiamy przecinek, bo do tematu przygotowań pojazdu ciężarowego jeszcze wrócimy. Od razu uprzedzę komentarze, wiele kwestii pominęliśmy, ale uzupełnimy to w drugiej części, w której szerzej powiemy co może i powinien zrobić sam kierowca, by upewnić się, że zima nie zaskoczy go w trasie.
A teraz dziękuje za uwagę i życzę szerokości z CplusE. Do zobaczenia!