CplusE #206 – Pieszy wyskoczył znikąd

Witajcie! Widzieć, a być widocznym to nie to samo. Takie rozróżnienie jest szczególnie ważne, gdy nocą idziemy wzdłuż słabo oświetlonej drogi. Ja widzę te przejeżdżające samochody dokładnie, ale czy ich kierowcy widzieliby mnie bez tych wszystkich świateł, które są tu na potrzeby nagrania? Z tym mogłoby być różnie. Dzisiaj odcinek ku przestrodze pieszych i kierowców. 

Zapraszam na CplusE, jedziemy z tematem!

Zmysł wzroku u ludzi nie najlepiej radzi sobie z ciemnością. Choć nasze źrenice, rozszerzając się i zwężając, potrafią nieco dostosować zdolność widzenia do warunków oświetleniowych otoczenia, to nadal nie sprawia, że po zmroku widzimy świetnie.

Nocą nasza zdolność postrzegania jest o wiele gorsza niż za dnia i to fakt, z którym trudno dyskutować. Stąd konieczność posiłkowania się sztucznym światłem. I teraz ktoś z was może pomyśleć: „Co ten Adam gada? Przecież to jest oczywiste!” Muszę z przykrością stwierdzić, że niestety nie dla wszystkich.

Bo nie wszyscy rozumieją, że zakładając ciemne ubrania na nocny spacer poboczem wzdłuż słabo oświetlonej drogi, ryzykują życiem. I to niestety nie jest przesada.

Naukowcy wyróżniają trzy główne przeszkody, które utrudniają utrzymanie bezpieczeństwa na drogach w porze nocnej.

To przede wszystkim występowanie zjawiska olśnienia – związane z dużym kontrastem np. pomiędzy jasnymi światłami przejeżdżających samochodów i poboczem. Dalej wymienia się trudność w szacowaniu odległości, gdy jest ciemno. Ale my dzisiaj skupimy się na trzecim aspekcie, czyli dostrzeganiu nieoświetlonych przeszkód oraz uczestników ruchu. A w szczególności pieszych.

Z danych statystycznych policji wynika, że korelacja pomiędzy słabą widocznością, a wypadkami z udziałem pieszych istnieje, a dowodem na to są np. miesiące, w których ma miejsce najwięcej tego typu zdarzeń.

Podsumowanie wypadków z 2019 roku pokazuje, że najwięcej zdarzeń ze skutkiem śmiertelnym, w których udział brali piesi miało miejsce w grudniu i styczniu, a sam grudzień to prawie 14% wszystkich wypadków, które wydarzyły się w ujętym statystyką roku. Od listopada do lutego zabici piesi stanowili 47,5% ogółu wypadków ze skutkiem śmiertelnym. W cztery zimowe miesiące wydarzyła się prawie połowa tego typu zdarzeń.

Sama policja wskazuje, że wpływają na to przede wszystkim niekorzystne warunki na drogach oraz znacznie gorsza widoczność przy wcześnie zapadającym zmierzchu.

Wypadki z udziałem pieszych to w większości zdarzenia zakwalifikowane jako „najechanie na pieszego”. W 2019 roku zanotowano 6 721 typowych potrąceń pieszych, w których wyniku zginęło 780 osób.

Najwięcej wypadków i ofiar wśród pieszych spowodowali kierujący samochodami osobowymi. Dla porównania kierowcy pojazdów powyżej 3,5 tony. Tu ta liczba jest o wiele mniejsza, jednak nadal to dużo i sytuacja nie napawa optymizmem.

Istnieje jednak sposób, by w znacznym stopniu poprawić bezpieczeństwo i ograniczyć liczbę takich wypadków. To prosta i skuteczna metoda, która jest dodatkowo wymagana przez przepisy i trochę o niej dzisiaj opowiem.

Kiedy nas widać, a kiedy nie?

Czas reakcji kierowców – niezależnie od tego czy są zawodowcami czy nie – nie jest doskonały, bo jesteśmy tylko ludźmi. Prowadząc samochód możemy się rozkojarzyć, zamyślić czy zagapić i jeśli akurat w takim gorszym momencie sytuacja na drodze będzie od nas wymagała natychmiastowego działania, to możemy nie zdążyć się ogarnąć.

Do tego dochodzi konieczność jazdy na światłach mijania, żeby nie oślepiać kierowców innych pojazdów z użyciem świateł drogowych. No i właśnie, oślepienia. Kontrast pomiędzy jasnymi reflektorami mijanych pojazdów, a nieoświetlonym poboczem jest tak duży, że często samo to uniemożliwia zauważenie pieszego.

Nie czarujmy się, nikt z nas nie jest robotem, a nawet roboty nie są bezbłędne, co widać po wielu filmach z wypadkami autonomicznych pojazdów. Dlatego piesi na poboczu – będąc odsłoniętymi i w zasadzie bezbronnymi uczestnikami ruchu – nie powinni bezgranicznie ufać kierowcom.

Dlatego trzeba dać kierowcy czas na reakcję, a możemy zrobić to jedynie będąc lepiej widocznymi z większej odległości. Co jednak jest najlepszym sposobem na dobrą widoczność? Przepisy sugerują, że odblaski. Można też mieć latarkę. A może wystarczy jaskrawe ubranie? Postaramy się to sprawdzić.

Prawo o ruchu drogowym już od dawna dodało do obowiązków pieszego konieczność używania elementów odblaskowych, gdy porusza się po drodze poza obszarem zabudowanym. Za ich brak można dostać nawet 500 złotych mandatu, no ale niestety nie wszystkich to odstrasza.

Światła mijania oświetlają drogę na około 40 metrów, światła drogowe to przeciętnie pewnie ze 100. Nie oznacza to jednak, że kierowca na pewno z tej odległości zauważy pieszego, bo jeśli będzie on pozbawiony elementów odblaskowych, może się tak wcale nie stać.

Dotarłem do badania naukowców politechnik Rzeszowskiej i Warszawskiej, które dowodzi, że jadąc w nocy na światłach mijania kierowca jest w stanie dostrzec pieszego bez odblasków z odległości nieco ponad 27 metrów, a to może nie wystarczyć, żeby wyhamować.

Natomiast z odblaskami sytuacja zmienia się diametralnie. To samo badanie pokazuje, że pieszy z jedną tylko opaską odblaskową na ramieniu, w dokładnie takich samych warunkach będzie widoczny już z ponad 80 metrów. Różnica jest znacząca i postanowiliśmy ją sami zweryfikować.

Przygotowaliśmy na dzisiaj kilka zestawów ubrań.

Pierwszy to ciemne spodnie i ciemna kurtka pozbawiona widocznych elementów odblaskowych. Drugi, to jasna kurtka i ciemne spodnie. Trzeci zestaw, to ciemny strój uzupełniony o opaskę odblaskową, a w czwartym założę dodatkowo kamizelkę. Piąty zestaw dorzuca jeszcze czapkę z latarką LED na czole.

Teraz przejdę się poboczem w każdym z tych pięciu zestawów ubrań. Kamerę umieścimy w przejeżdżającym pojeździe tak, by każdy z Was mógł sam ocenić, w którym stroju będzie mnie najlepiej widać. 

W pierwszym zestawie ubrań prawie wcale nie jestem widoczny z odległości. Dostrzec można było mnie w ostatniej chwili.

Jasny bezrękawnik tak naprawdę niewiele zmienił. Nadal jestem za mało widoczny. Zwróćcie uwagę, że snop światła zawsze pada najpierw na moje nogi.

Teraz już widać z daleka. Nawet niewielka opaska odblaskowa robi sporą różnicę jeśli chodzi o odległość, z której widać pieszego.

Kamizelka to po prostu większa powierzchnia, która odbija światło, a to tylko zwiększa szansę, że kierowca zobaczy nas z odpowiednim wyprzedzeniem.

Z latarką jest jeszcze lepiej.

Najlepiej widoczny byłem w zestawie piątym. Najgorzej oczywiście w ciemnych ubraniach. Ale zaznaczam, że nie jest to żadne miarodajne badanie, a jedynie poglądowe sprawdzenie w zasadzie oczywistej prawdy, że z odblaskami będziemy znacznie lepiej widoczni niż bez nich. 

Podsumowanie

Na koniec apel. Jeśli z jakichś względów masz do przejścia odcinek poboczem nieoświetlonej drogi, to koniecznie zaopatrz się w jakikolwiek element odblaskowy. Umieść go w widocznym miejscu i daj się zauważyć kierowcy. Oszczędzi ci to nie tylko ewentualnego mandatu, ale może uratować życie. Tym akcentem kończymy. 

Dzięki za dzisiaj, życzę szerokości z CplusE. Do zobaczenia.

* Dane w materiale opracowane na 2021 rok.

Dodaj komentarz

Koszyk
Przewiń do góry