CplusE #186 – Nowy MAN TGX – Rewolucja w kabinie?!

Witajcie! Muszę przyznać, że jestem podekscytowany dzisiejszym tematem, bo niecodziennie ma się możliwość testu nowej ciężarówki. Choć światowa premiera nowego MAN-a TGX odbyła się w lutym tego roku, to ja dotychczas nie miałem jeszcze okazji pojeździć tym cackiem. Dzisiaj pokażemy wam co nowy TGX oferuje kierowcom. Po prostu. 

Zapraszam na CplusE, jedziemy z tematem!

Nowa generacja pojazdów użytkowych MAN została ogłoszona na początku tego roku. Zaprezentowano nowe pojazdy ciężarowe z serii TGS, dostawcze TGM i TGL, no i oczywiście najważniejsze z naszego punktu widzenia, najnowsze TGX-y. Trzeba przyznać, że ta generacja prezentuje się znakomicie.

Do testów dostaliśmy nowego MAN-a TGX 18.470 z dużą kabiną GM. Zastosowano tu silnik D26 o pojemności 12,4 litra, który osiąga 470 koni mechanicznych i spełnia normę spalania EURO 6 D.

To motor nowej konstrukcji i trochę już o nim mówiliśmy przy okazji odcinka o MAN-ie TGX XLION, bo wszedł do użycia wcześniej niż najnowsza generacja pojazdów tej marki. A teraz przyjrzyjmy się bliżej, jak wizualnie prezentuje się nowy TGX.

Nowy wygląd nadwozia

Projektanci przekonują, że nowy wygląd zewnętrzy TGX-a inspirowany jest fizjonomią lwa, który funkcjonuje jako symbol marki MAN. Przód rzekomo ma przypominać lwi pysk i rzeczywiście można doszukiwać się pewnych podobieństw, ale chyba nie każdy jest w stanie to zauważyć.

W zasadzie cały przód wygląda inaczej niż u poprzednika. Zmodyfikowano zderzak, reflektory, grill, owiewki a nawet szyby.  Dzięki lepiej zaznaczonym przetłoczeniom pojazd wygląda drapieżniej i z pewnością może się podobać. W całym projekcie nowe są też lusterka, które stały się węższe, co zmniejsza opory powietrza i poprawia widoczność pomiędzy obudową lustra a słupkiem.

Nowy wygląd, to również poprawiona aerodynamika i oczywiście zmniejszone spalanie. Ciekawym rozwiązaniem, które możemy zauważyć po otwarciu drzwi kierowcy, jest niewielki panel sterowania. Pozwala na obsługę kilku przydatnych funkcji, bez wchodzenia do kabiny.

Możemy tu włączać światła awaryjne, zamknąć okna i szyberdach, a nawet drzwi pasażera. Dodatkowo jest też możliwość obsługi świateł powierzchni ładunkowej, jeśli takie mamy.

Wartą odnotowania zmianą zewnętrzną są jeszcze schodki, które prowadza do kabiny. Właśnie. Schodki. We wcześniejszej wersji była to raczej drabinka, bo każdy kolejny stopień był ułożony bezpośrednio nad poprzednim.

Tutaj są względem siebie przesunięte, co poprawia wygodę wchodzenia i wychodzenia z kabiny, ale także bezpieczeństwo.

Mała rzecz, a cieszy. To wszystko o czym wam teraz opowiedziałem, można określić jednak jako widoczną, ale jedynie ewolucję. Rewolucyjne zmiany projektanci MAN zaproponowali we wnętrzu kabiny, ale zanim o nich opowiem, zrobimy sobie krótką przejażdżkę.

To samochód, który dysponuje mocą od samego dołu. Dynamika jazdy jest na bardzo wysokim poziomie, co sprawia, że jeździ się po prostu przyjemnie. Ciekawa jest skrzynia biegów, a w szczególności jej oprogramowanie, które odświeżono.

Ale o tych kwestiach jeszcze opowiem. Najprawdopodobniej w kolejnym odcinku, w którym szerzej zajmiemy się przykładowo elektronicznymi systemami nowego MAN-a TGX, asystującymi kierowcy w jego pracy.

Rewolucja w kabinie

Powiem wam, że nie spodziewałem się aż tak daleko idących zmian we wnętrzu kabiny nowego MAN-a TGX. Zmodyfikowano lub kompletnie wymieniono prawie wszystko. Od kokpitu, przez obsługę poszczególnych podzespołów pojazdu, po część wypoczynkową – same nowości. Moim zdaniem poprawiła się ergonomia pracy, a przy tym udało się nawet uzyskać dodatkową powierzchnię dla kierowcy. Bajka.  

W kabinie nowego MAN-a TGX widać wyraźnie zupełnie inną koncepcję organizacji przestrzeni, niż to miało miejsce w poprzedniej generacji. Deska jest teraz zakrzywiona w kierunku kierowcy i otacza go, co ułatwia dostęp do poszczególnych elementów obsługowych.

To największa zmiana strukturalna w tej kabinie, ale nowości jest tu tyle, że trudno wybrać jakiś element, od którego można byłoby zacząć opis. Zajmę się więc po prostu tym, co jest bezpośrednio przede mną, czyli kierownicą.

Jest mniejsza i zgrabniejsza od poprzedniczki, no i jest rzecz jasna wielofunkcyjna. Po prawej mamy multimedia i obsługę telefonu, który oczywiście można sparować z pojazdem, po lewej są przyciski sterujące ustawieniami tempomatu. Bardzo szeroki jest w niej zakres regulacji, którą uruchamia się tym przyciskiem.

Jak już rozmawiamy o ważnych nowościach w ergonomii pracy, to przy kierownicy znajdziemy lewarek, który teraz odpowiada za zmianę biegów w pojazdach ze zautomatyzowaną skrzynią.

Tu wybieramy pomiędzy jazdą do przodu, do tyłu i biegiem neutralnym. Możemy też ustawić manualną zmianę biegów, a mamy tu ich czternaście, wliczając dwa biegi pełzające. W tym miejscu steruje się również hamulcem silnikowym.

Nowa generacja wprowadziła także elektronicznie sterowany hamulec ręczny. Na co pozwoliły te zmiany? Po pierwsze mamy tu taką wygodę, że pojazd sam przerzuca się na bieg neutralny i automatycznie włącza hamulec ręczny, gdy wyłączymy silnik, a gdy go włączymy i dodamy gazu, to hamulec sam się wyłącza.

Ale najważniejsze jest to, że zniknął zajmujący masę miejsca słupek, który był tu przy nodze, gdzie w poprzedniej generacji znajdowały się zarówno hamulec ręczny jak i biegi. Co teraz mamy w tym miejscu? Pustą przestrzeń do dyspozycji kierowcy. I o to chodzi.

MAN poszedł z duchem czasu i pozbył się tradycyjnych zegarów, wstawiając w ich miejsce ponad 12 calowy, całkowicie cyfrowy wyświetlacz.

Jego rozdzielczość pozwala na wyświetlanie ostrego i wyraźnego obrazu, co jest ważne zarówno pod względem użytkowym jak i estetycznym. Wirtualny obrotomierz i miernik prędkości są tak ustawione, że pozwalają na czytelne zaprezentowanie dodatkowych danych i komunikatów. Projekt grafik może się podobać, nie ma się czego czepiać.

Tym bardziej, że nowy MAN TGX daje nam do dyspozycji drugi, w tej wersji wyposażenia nieco mniejszy wyświetlacz. On służy do obsługi multimediów i nawigacji.

Multimedia prezentują się bardzo dobrze, ale moim zdaniem najciekawszy jest sposób ich obsługi, bo żaden z tych wyświetlaczy nie jest dotykowy. W nowej generacji MAN wprowadził kontroler Smart Select, który bardzo przypomina podobne urządzenia, montowane w pojazdach osobowych wyższej klasy.

Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że tego typu rozwiązania w pojeździe użytkowym jeszcze nie było, a przynajmniej ja mam z tym do czynienia po raz pierwszy. MAN postawił tu poprzeczkę bardzo wysoko. Muszę przyznać, że to był strzał w dziesiątkę.

Smart Select to takie połączenie joysticka, przycisku, pokrętła oraz płytki dotykowej. Funkcjonalność wszystkich tych urządzeń udało się zintegrować w jeden, bardzo zgrabny i wygodny w użytkowaniu kontroler.

Dolny pierścień odpowiada za wybór menu, po którym poruszamy się górnym pierścieniem albo joystickiem. Guzik w kontrolerze potwierdza wybór, a ten obok odpowiada za cofanie. 

Ciekawym rozwiązaniem jest płytka dotykowa, która pozwala na pisanie palcem, co umożliwia np. wygodne wprowadzanie nazwy miejscowości w nawigacji. Używanie kontrolera w trakcie jazdy ułatwia podparcie, które stabilizuje dłoń.

Moim zdaniem Smart Select jest bardzo dobrym rozwiązaniem i chodzi tu nie tylko o ergonomię obsługi multimediów, ale także o bezpieczeństwo, bo kierowca nie musi sięgać do dotykowego ekranu, co jest zarówno niewygodne, jak i sprawia, że tracimy koncentrację, która podczas jazdy musi być zachowana. Ten kontroler to na pewno duży plus nowego MAN-a TGX.

Oczywiście poza nim jest jeszcze masa zwyczajnych przycisków. Tutaj np. sterujemy klimatyzacją, która w tym pojeździe jest elektryczna, więc chłodzi w zasadzie od momentu włączenia, no i zajmuje mniej miejsca pod kabiną. A te sześć guzików to standardowo tradycyjne sterowanie stacjami radiowymi, ale każdy z nich można przeprogramować według potrzeb kierowcy.

Nie wspomniałem jeszcze o fotelu. Moim zdaniem jest bardzo wygodny, a do tego wentylowany i podgrzewany, co podwyższa komfort pracy. Częściowo obito go skórą, co może nie zwiększa wygody, ale na pewno poprawia wygląd.

To kabina w wersji GM, więc nie jest największą możliwą opcją, ale mamy tu ponad 180 centymetrów wysokości wewnątrz, więc przestrzeni dla stojącego kierowcy jest wystarczająco dużo. No chyba, że ktoś jest dużo wyższy niż ja. Równie dużo miejsca oferują schowki.

Kabina oferuje łącznie 1000 litrów przestrzeni na bagaż kierowcy oraz inne rzeczy potrzebne mu w trasie. Na górze boczne schowki są z klapką, a pośrodku mamy żaluzję, co jest dobrze wymyślone, bo człowiek otwierający ten schowek nie musi uchylać się przed klapką.

Dzięki temu, że zniknął słupek z hamulcem i biegami mamy dużo miejsca na chłodziarkę i schowek, które dodatkowo w całości chowają się pod leżankę. Po podniesieniu łóżka mamy dostęp do przestrzeni schowków zewnętrznych, co jest bardzo wygodne i sprawdza się w wielu sytuacjach.

Mamy też wielką różnorodność szuflad i cupholderów, a naprzeciwko siedzenia pasażera znajduje się wygodny, rozkładany stolik.

Sama leżanka jest wygodna. Pod ręką mamy gniazda zasilania oraz USB do ładowania telefonu.

Podsumowanie

Muszę przyznać, że ta generacja MAN-a TGX zaskoczyła mnie zakresem zmian, które są szczególnie widoczne w kabinie. Tego wszystkiego jest na tyle dużo, że nowemu ciągnikowi z lwem w logotypie poświęcimy jeszcze jeden odcinek.

Opowiemy w nim o systemach wspomagających oszczędność paliwa i asystujących samemu kierowcy, ale będzie także o rozwiązaniach MAN, które wspierają zarzadzanie flotą. Już teraz zapraszam, dziękuję za uwagę i jak zwykle życzę szerokości z CplusE. 

Do zobaczenia.

Dodaj komentarz

Koszyk
Przewiń do góry