CplusE #221 – Dlaczego w Wielkiej Brytanii zabrakło kierowców?

Witajcie! Na stacjach brakuje paliwa, w sklepach są puste półki, karetki nie wyjeżdżają do nagłych zdarzeń, bo są niezatankowane. Nawet w restauracjach z fast foodem nie robią mlecznych shakeów, bo nikt nie dowiózł mleka. Brzmi jak jakaś antyutopia, a to po prostu Wielka Brytania, w której zabrakło kierowców pojazdów ciężarowych. Co było tego przyczyną i co ta sytuacja mówi o naszym zawodzie? 

Zapraszam na CplusE. Jedziemy z tematem!

Zawód kierowcy jest kluczowy dla globalnej gospodarki – to fakt, z którym trudno polemizować. Co z tego, że jakiś producent wytworzy dla swojego klienta produkt, jeśli ten klient nie będzie miał szans go kupić, bo nikt mu tego nie dostarczy? To bardzo skrótowe i łopatologiczne stwierdzenie, ale w gruncie rzeczy oddaje istotę problemu.

Empirycznym dowodem na ważną rolę kierowców była sytuacja w transporcie podczas pandemii, która na kilka dni zatrzymała wielu przedstawicieli naszego zawodu na granicach, co rzuciło się cieniem strachu nie tylko na właścicieli sklepów, aptek czy przedsiębiorstw produkcyjnych, ale także na ich klientów.

Obecnie z pandemią nauczyliśmy się żyć, ale dowodów na to, że bez kierowców ani rusz dostarczają nam inne zdarzenia o dużym zasięgu. Takie jak np. brexit. Jego skutki miały być opłakane dla przedsiębiorców i kierowców z Unii Europejskiej, a okazało się, że temat wystrzelił w rękach samym Brytyjczykom, bo miał – przynajmniej częściowo – wpływ na ograniczenie liczby kierowców pojazdów ciężarowych na Wyspach.

A to właśnie niedobór kierowców sprawił, że brakuje paliwa na brytyjskich stacjach i produktów w brytyjskich sklepach. Kłopoty z zaopatrzeniem są coraz bardziej dotkliwe dla społeczeństwa, a pracownicza luka występuje nie tylko w transporcie. Inne gałęzi przemysłu również ucierpiały, bo po brexicie i przez pandemie tysiące a nawet dziesiątki tysięcy osób pochodzących z krajów Unii Europejskiej wróciło do siebie.

Oczywiście brexit nie jest jedynym powodem braków kierowców zawodowych i innych pracowników na Wyspach. Dołożyły się tu jeszcze choćby kwestie podatkowe, które zmniejszyły opłacalność wykonywania tego zawodu w Wielkiej Brytanii oraz ograniczenia związane z kabotażem, uniemożliwiające przedsiębiorcom unijnym wykonywanie przewozów w Zjednoczonym Królestwie.

Rząd brytyjski do przyczyn długich kolejek po paliwo dodaje jeszcze winę mediów, które informując o problemie miały sprawić, że mieszkańcy Wysp zaczęli panikować. Choć powody tej sytuacji są złożone, to efekt wprawił Brytyjczyków w przerażenie, bo okazało się, że przez brexit stali się – nie przymierzając – samotną wyspą i trudno im skądkolwiek wypatrywać pomocy.

A przed nami najtrudniejszy z transportowego punktu widzenia, okres w roku, bo zbliża się seria jesienno-zimowych świąt, które – jak mało co – napędzają branżę TSL. Wcześniej

jednak Brytyjczycy musieli szybko uratować sytuację w obszarze transportu paliw, bo ten sektor ucierpiał najbardziej z uwagi na konieczność posiadania przez kierowców dodatkowych kwalifikacji ADR.

Pierwszej pomocy brytyjskiej branży transportowej udzieliło tamtejsze wojsko i jego kierowcy. To jednak za mało, bo okazało się, że Boris Johnson, premier Wielkiej Brytanii, chce otworzyć rynek pracy na truckerów z Unii. Ten sam rynek, który przed kilkoma miesiącami z hukiem zatrzasnął. Jak miałoby to wyglądać?

Trzy miesiące pracy na Wyspach i do domu!

Pomysłem na zwiększenie liczby kierowców w Wielkiej Brytanii i zniwelowanie transportowego impasu okazały się tymczasowe wizy. Kierowcom spoza Wysp zaproponowano, że będą mogli pracować przez trzy miesiące, a jak już sytuacja się ustabilizuje, to mają wracać do siebie. No i mówiąc eufemistycznie, pomysł się nie przyjął.

BBC News podawało, że w początkowej fazie zapisów z oferty skorzystało jedynie 127 kierowców, a gabinet Borisa Johnsona zaproponował aż 5000 tymczasowych wiz pracowniczych. Okazuje się, że niewielu kierowców zawodowych chce przeprowadzić się na Wyspy na trzy miesiące, żeby pomóc Brytyjczykom w organizacji świąt.

Dla wielu wysokie stawki – oferowane obecnie kierowcom na Wyspach – nie są w stanie zrekompensować konieczności przeprowadzki, szukania mieszkania i rozłąki z rodziną. Okazało się, że choć wysokie zarobki są ważne dla kierowców, to istotnym czynnikiem podejmowania decyzji zawodowych jest stabilność pracy. Szczególnie jeśli kierowca ma już ugruntowaną, dobrą pozycję na rodzimym rynku pracy.

Warto też pamiętać, że jednym z powodów brexitu było przekonanie brytyjskiego społeczeństwa, że w Zjednoczonym Królestwie przebywa i pracuje zbyt wiele osób z Europy kontynentalnej, stąd niskie szanse, że tymczasowe wizy dla kierowców z Unii będą w przyszłości przedłużane. To nie pomaga w podjęciu decyzji o przeniesieniu się na Wyspy.

Z drugiej strony, coś Brytyjczycy zrobić muszą, bo towar sam się nie rozwiezie. Rządzący chcą ściągnąć na Wyspy 5000 osób, z czego Unijni kierowcy nie bardzo chcą skorzystać, a tamtejsza branża transportowa alarmuje, że 5 tysięcy to o wiele za mało, bo w Zjednoczonym Królestwie jest około 100 tysięcy wakatów na stanowisko kierowcy C+E. I to daje do myślenia.

Ratunek? Luźniejsze zasady kabotażu!

W Niderlandach mają pomysł, jak pomóc Brytyjczykom bez konieczności otwierania rynku pracy na zagranicznych kierowców. Wystarczyłoby postawić na kabotaż. Wiele firm z Unii Europejskiej chętnie przyjmie zlecenia przedsiębiorstw z Wysp na transport wewnątrz tego kraju.

Obecnie problemem jest fakt, że kabotaż w Zjednoczonym Królestwie jest bardzo ograniczony i przez to mało opłacalny. Z uwagi na to 31 Niderlandzkich przedsiębiorstw transportowych wystosowało list do premiera Wielkiej Brytanii z postulatem dotyczącym właśnie poluzowania zasad regulujących kabotaż na Wyspach.

Umowa handlowa pomiędzy Unią Europejską a Wielką Brytanią daje unijnym przewoźnikom możliwość wykonania tylko dwóch dodatkowych operacji kabotażowych po przywiezieniu ładunku na Wyspy. To o wiele za mało, żeby uznać kabotaż w Wielkiej Brytanii za dochodowe zajęcie dla firm z Unii.

Podsumowanie

Na koniec muszę wspomnieć jeszcze o Pakiecie Mobilności, który podobne ograniczenia dotyczące kabotażu i cross-tradeu wprowadza w ramach państw Unii Europejskiej. Może okazać się, że gdy przepisy zaczną obowiązywać, a przewoźnicy z państw Europy wschodniej i przestaną wykonywać kabotaż w krajach starej Unii, to sytuacja z Wielkiej Brytanii powtórzy się również na naszym podwórku. 

Dzięki za dzisiaj, życzę szerokości z CplusE. Do zobaczenia.

Dodaj komentarz

Koszyk
Przewiń do góry