CplusE #48 – Zamarznięty intercooler

Witajcie! Tym razem opowiem o pewnej, zimowej przypadłości starszych modeli ciągników siodłowych, która może przytrafić się wam na trasie i wywołać serię różnych, niepokojących objawów. Co ją powoduje i czy można na nią jakoś zaradzić? Tytuł odcinka i tak zdradza o co chodzi, więc po prostu…

Zapraszam na CplusE, jedziemy z tematem!

Intercooler powietrzny – zamarzanie

Wspomniane we wstępie objawy to utrata mocy silnika i czarny dym z wydechu. Jeśli coś takiego dzieje się z waszym samochodem ciężarowym zimą, przy niskich, ujemnych temperaturach, to jest duża szansa, że wywołuje je woda zamarznięta w intercoolerze powietrznym – takim jak ten.

Intercooler to dodatkowa chłodnica, której zadaniem jest utrzymywanie niskiej temperatury powietrza kierowanego do komory spalania. Jego budowa nie jest skomplikowana, bo wygląda praktycznie jak zwykły radiator.

Tu mamy wlot ciepłego powietrza z turbosprężarki, tu wylot zimnego, a chłodzenie odbywa się na całej tej powierzchni za pomocą pędu generowanego podczas jazdy.Dlaczego to ważne, by do silnika trafiało chłodne powietrze?

Chodzi o to, że w turbosprężarce rozgrzewa się ono do wysokich temperatur (co związane jest między innymi z samym procesem sprężania gazów). Im cieplejsze powietrze tym mniejsza jego gęstość. Oznacza to, że zajmuje ono fizycznie więcej miejsca.

Efekt jest taki, że do mieszanki trafiają mniejsze ilości powietrza i nie ma możliwości osiągnięcia takiej mocy, jaką obecnie mogą wygenerować silniki diesla.

Dzięki zastosowaniu intercoolera silnik dostaje chłodne, a więc gęstsze powietrze, co umożliwia zwiększenie dawki paliwa wstrzykiwanego do mieszanki, a to z kolei gwarantuje większą moc. Z tych powodów intercooler montowany jest oczywiście pomiędzy turbosprężarką a silnikiem. To tak w kalejdoskopowym skrócie.

Skoro ten sprzęt pędem powietrza chłodzi powietrze, to skąd w nim woda?

Odpowiedź jest prosta, skrapla się na ściankach intercoolera przez różnicę temperatur, po czym ścieka na jego dno i tam się gromadzi.

A jeśli zbierze się jej dużo i zimą zamarznie, to zamyka przepływ powietrza i pojawiają się wspomniane problemy. Auto kopci, bo jest mniejszy udział tlenu w spalaniu oleju napędowego i z tego samego powodu spada moc.

Jak temu zaradzić?

Czy są jakieś sposoby na zamarzniętą wodę w intercoolerze? Są, ale niektóre nie do końca mogę polecić, a nieliczne z nich można zastosować na trasie. Jedną z metod jest na przykład wywiercenie otworu w dnie chłodnicy powietrza, który umożliwi spuszczenie nagromadzonej wody.

Dzięki temu unikamy przebojów zimą, ale mamy dziurawy intercooler, który trzeba jakoś zaślepiać, żeby działał poprawnie. Nie jest to metoda godna polecenia, ale myśląc o tym problemie, to idealne byłoby w zasadzie tylko trzymanie ciągnika w ciepłym garażu, co – jak wszyscy dobrze wiemy – nie jest możliwe w większości przypadków.

Jeszcze inną metodą – może trudniejszą do wykonania, ale o wiele mniej inwazyjną – jest użycie nagrzewnicy. Ustawiamy ją z przodu ciągnika i staramy się wycelować strumień gorącego powietrza w intercooler.

Tym sposobem rozmrażamy lód i utrata mocy oraz kopcenie powinny przestać być naszym problemem. Tyle że jeśli intercooler zamarznie nam na trasie – co dzieje się o wiele częściej – to konieczna będzie pomoc serwisowa.

Na serwisie robiliśmy tak, że podjeżdżało się autem serwisowym do uziemionego ciągnika.

Potem otwierało się tylne drzwi i odpalało odpowiednio wycelowaną nagrzewnicę. Po jakimś czasie intercooler rozmrażał się, a kierowca mógł jechać dalej.

Wadą tego rozwiązania jest oczywisty fakt, że nie zrobi się tego wszystkiego na trasie samodzielnie, czyli wtedy, gdy pozbawiony mocy, kopcący ciągnik jest najbardziej kłopotliwy. Trzeba poczekać na pomoc.

Warto pamiętać, że to pęd ciągnika potęguje zgubne oddziaływanie silnego mrozu na intercooler, dlatego niektórzy kierowcy stosują osłonę przodu pojazdu, by zmniejszyć ten efekt. Może to być karton albo jakieś odpowiednio wycięte linoleum.

W tym modelu osłonę najlepiej zamocować ją w ten sposób.

Intercooler wodny

W związku z tym, że w niektórych przypadkach intercoolery powietrzne w ciągnikach siodłowych sprawiały zimą problemy, ktoś wpadł na pomysł, by w nowszych modelach stosować ich wodne odpowiedniki. Paradoksalnie – pomimo tego, że czynnikiem odprowadzającym w nich ciepło jest właśnie woda – nie mają one tendencji do zamarzania.

Zauważalną na pierwszy rzut oka różnicą pomiędzy powietrznym i wodnym intercoolerem jest fakt, że ten drugi ma mniejsze rozmiary. Trzeba jednak pamiętać, że jego budowa jest trochę bardziej skomplikowana niż w wersji chłodzonej powietrzem, bo musi być połączony ze zbiornikiem wody oraz pompą, która będzie utrzymywać przepływ chłodziwa i wymianę cieplną.

Podsumowanie

Nie słyszałem jeszcze, żeby wodne intercoolery zamarzały, ale nie wykluczam, że tak może się zdarzyć. 

Dziękuję za dzisiaj, życzę szerokości z CplusE, do zobaczenia.

Dodaj komentarz

Koszyk
Przewiń do góry